wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział II

,,Potwór piekielny"


Elena

Podczas wędrówki ,, gdzieś " dowiedziałam się bardzo niewielu rzeczy. Erin była małomówna a jak już się odzywała to zwięźle i bez wyraźnych emocji. A przecież obiecała mi odpowiedzi ! W pewnym momencie stwierdziłam, iż dziewczyna mówi coś do mnie.
- Masz kogoś tam na powierzchni ? 
Idziemy przez ciemny, wilgotny korytarz, który wydaje się nie mieć końca.
- Mamę i Fatum. 
W moich myślach pojawił się obraz mojej rodziny.
- Kogo ? 
- To mój pies i najlepszy przyjaciel. - wyjaśniam.
- Jak tam jest teraz na powierzchni ? 
- Co ? 
Erin przystanęła.
- Powiedzmy, że dawno tam nie byłam tam na górze. - wyjaśniła niechętnie.
Skołowała mnie. 
- Tam ? Na górze ? To my jesteśmy gdzie ? Na dole ? 
- W Hadesie. 
Moja mama wykłada mitologię, więc wiem sporo o starożytnych wierzeniach. 
- Tam gdzie wędrują dusze zmarłych? 
- Tak. A ja jestem córką Hadesa. 
Erin ruszyła dalej. Ja nadal stałam w miejscu. Córka Hadesa. 
Pyk.
Zaciskałam ręce na moim nożu. Krzyknęłam. Erin odwróciła się. 
- Więc jesteś heroską ?! Mieszkasz sobie w piekle ?! To mi mówisz !? A co z odpowiedziami !Opuściłyśmy zamek ! Mów, o co chodzi z tym nożem. Z wiadomością. Ze mną. Z tobą. A ten wąż ? On miał rubiny w oczach ! Nie ma takich węży! 
Erin obserwowała tylko rzekę płynącą kawałek dalej. Wydawało mi się, że woda wrze, ale skupiłam uwagę na Erin. Więc nagle mam tak po prostu uwierzyć, że przez całe życie nic nie zauważyłam ? Niczego ? 
- O co z tym chodzi ? - Spytała Erin jakby sama siebie.
- TAK !!! 
Rzeka wybuchła strumieniem do góry. Ale moja głowa nie rejestrowała nic z tego. Woda zbierała się za mną niczym zatrzymana w czasie fala tsunami. 
- MÓW !!! 
- Elena ! Uspokój się ! Wszystko powiem ! Tylko się uspokój ! Przysięgam na Styks ! 
I rzeka wróciła do swojego koryta jak gdyby nic. Przyłożyłam sobie nóż do szyi a on zmienił się w złoto-srebrny naszyjnik. 
- Słucham. 
- Patrz. 
Wskazała coś nad moją głową. Nade mną wisiała niebieska mgła w kształcie trójzębu. 
- Córka Posejdona. I wszystko jasne. 
...
- Więc mam super moce ? 
- Tak. 
- A ty ? 
- Tak. 
- Pokaż. - Poprosiłam. 
- Nie. Wiesz, że podniosłaś rzekę? 
- Hmmm.
Zapatrzyłam się w dał. Erin nie przerwała marszu. 
- Daleko jeszcze?

- Może. 
Więc mogę być bardzo przekonująca. Wystarczy tylko zrobić coś niemożliwego. Poczułam się tak jakby ktoś mnie kopnął w głowę. Bogowie. Posejdon. Tata. Mama. Moce. Znak. ,, Dla mej córki. Zaklęty i stworzony specjalnie dla ciebie." Moje życie przebiegło mi przed oczami. Wrażenie jakby ktoś patrzył na mnie, kiedy byłam z mamą mad oceanem w dzieciństwie. Poderwałam gwałtownie głowę. Otworzyłam szeroko oczy. Erin zmarszczyła brwi. 
- Co znowu ? 
On zawsze był blisko. Po prostu o tym nie wiedziałam. Uśmiechnęłam się. Poczułam, że wszystko będzie dobrze. Erin zaprowadzi mnie do... powiedziała, że to obóz pół krwi?  Dostanę odpowiedzi i wszystko wróci do normy. Prawda? 
- Nic. Chodźmy dalej.

ERIN
A więc niebiesko włosa jest córką Posejdona. Ciekawe… Zanim umarłam moim najlepszym przyjacielem był Peter syn pana mórz. Chłopak był jednak zupełnie inny z natury spokojny, ale też burzliwy nie umiał odrzucić żadnego wyzwania… Łza zakręciła mi się w oku szkoda, że nie wiem jak potoczyły się jego losy… tak tęsknie za latami, kiedy byłam żywa. Nagle za nami rozległ się hałas, błyskawicznie odwróciłam głowę i wysunęłam miecz z pochwy.
-Elena w twoim plecaku jest  szklany flakonik wyciągnij go! Szybciej-Ryknęłam
Z zakrętem zamajaczył wielki cień. Po chwili wyłoniła się Amfisbena był to potwór o dwóch głowach na każdym krańcu ciała, nieposiadający odnóży, ale mający jarzące się niczym reflektory oczy. Odrażający gad sunął w moją stronę w zastraszającym tempie zważywszy na brak nóg.  Elena w ostatnie chwili znalazła fiolkę podarowaną mi przez ojca na wszelki wypadek, płyn w niej zawarty miał mi przywrócić życie na siedem dni po ich czasie na nowo stanę się duchem. Szybko wypiłam ohydny lek a do mojego ciała wstąpiła energia, wokół mnie uniosła się czarna mgła a oczy niebieskowłosej jakby to było możliwe zwarzywszy na nadchodzącego potwora jeszcze bardziej się rozszerzyły. W moim ciele wybuchł pożar, bolał mnie każdy jego fragment, ale mimo to cieszyłam się przypomniały mi się te dni, kiedy tak usilnie marzyłam, aby ponownie być żywą… Z mojego gardła wydobył się słaby krzyk, po czym upadłam na kolana. Elena patrzył się na mnie zaniepokojonym wzrokiem jednak ja szybko podniosłam się do góry i stanęłam w pozycji bojowej.
-Uciekaj-Krzyknęłam
Potwór był już w połowie korytarza. Elena pokręciła jednak głową, choć była blada z przerażenia, zdawałam sobie sprawę jak trudna i straszna musiała być sytuacja, w której się znalazła nawet doświadczony półbóg byłby przestraszony a co dopiero heros, który przed paroma godzinami dowiedział się o swoim pochodzeniu! Dziewczyna dzielnie stanęła obok mnie, ściskając w ręku nóż. Szkoda, że nie ma wokół nas rzeki jej moc bardzo by nam pomogła. A wracając do potwora moja wiedza o nim kończyła się na tym, iż wiem, że w historii pokonało go tylko czworo herosów ja zamierzam być piątym… Amfidbena była już niedaleko ja, więc  zerwałam się do biegu i odbijając się od ściany rzuciłam się na jej grzbiet potwór wierzgał jednak ja mocno przytrzymałam się jednej z odstających łusek spróbowałam wbić miecz właśnie pod nią jednak nic to nie dało, jedna z głów zajęła się mną a jedna Eleną. Bałam się, że zrobi jej coś jednak córka Posejdona dzielnie uskakiwała przed nią. Ja uskoczyłam i zachwiałam się na krawędzi tułowia. Łby z szybkością, którą po nich bym się nie spodziewała obróciły się ku mnie a niebiesko włosa wbiła sztylet w podbrzusze bestii ja szybko zamieniłam moją bransoletkę w sztylet i wbiłam go w sam środek czoła Amfisbeny zaś mieczem odcięłam drugą głowę, upadła ona z łoskotem na ziemię. Sprawnie zeskoczyłam z nieżywego już tułowia potwora. Przyjrzałam się z zaciekawieniem córce Posejdona niby jest nowa w tym,, fachu” to całkiem nieźle dała sobie radę. Wyciągam mój sztylet i oczyszczam go z krwi wycierając go o spodnie.
-Dobra robota- Mówię cicho, ale wiem, że usłyszy
Kiwa w podzięce głową. Po chwili monstrum rozsypuje się w proch a na ziemi pozostają dwie czarno czerwone łuski. Podnoszę je i wkładam do plecaka.
-To są nasze pamiątki po pokonaniu tego czegoś- Mówię z krzywym uśmieszkiem pokazując ręką na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą leżało truchło.
Otrzepuję się z niewidzialnego kurzu i ruszam w dalszą drogę. Elena nadal stoi z szeroko wytrzeszczonymi oczami/
-Nie myślisz może, że należą mi się wyjaśnienia ?!-Krzyczy lekko piskliwym głosem.
-Może i się należą, ale czy je dostaniesz to inna sprawa…- Mówię nadal idąc prosto w kierunku czarnych drzwi.
Niebiesko włosa dogania mnie i szarpie za rękaw ja jednak obracam się i patrzę na nią wzrokiem, który mógłby zabić ona przygryza jednak wargę i nadal mnie trzyma. Wyszarpuję się z jej uścisku i otwieram drzwi. Nabieram Świerzego powietrza i mówię sama do siebie:
-Nareszcie…
Wychodzę za skały, za którą były ukryte drzwi i przed sobą widzę przedziwny widok. Na torach kolejowych siedzi chłopak grający smutną melodie na gitarze na jego ramieniu siedzi wielki czarny kruk. Nagle ptak obraca łeb i patrzy w moją stronę czerwonym okiem. Co zwierze podziemia robi na powierzchni?!
JAKE
Przeciągam się, a promienie słoneczne pobudzają moje oczy do pracy. Zapomniałem, że siedzę na drzewie i chcąc postawić nogę na ziemi spadam. Upadek nie byłby taki zły, gdyby nie to, że kilka noży przypiętych do moich spodni wbiło się w mój bok. Szybko wstałem i opierając się o drzewo wyciągnąłem je. Rany strasznie krwawiły, więc zerwałem kawałek bluzki i ścisnąłem się nim w pasie. Muszę znaleźć jakąś wodę i opłukać ją. Trochę dalej leży mój łuk, z którym nigdy się nie rozstaje. Na szczęście się nie połamał. Znalazłem go pod drzewem, gdy po raz drugi wyszedłem na powierzchnie. Jednak wtedy był on w postaci gitary. Wstaje i idę powoli przed siebie szukając jakiejś wody. Nagle przede mną z rozłożonymi skrzydłami staje ten sam wielki kruk, co wczoraj siadł na gałęzi obok mnie. Zaczyna podskakiwać i skrzeczeć, po czym nagle rzuca sie na mnie i wyrywa mój łuk.
-Ej!-Krzycze- Wracaj tu!- I mimo bólu w podziurawionym boku ruszam za nim w pogoń. Kiedy już prawie daję za wygraną kruk osiada na ziemi, a za nim ukazuje sie niewielkie jezioro. Patrzę na niego, a brwi same podchodzą mi do góry. Nic nie mówię tylko podchodzę do jeziora i obmywam ranę. Kruk cały czas mi się przygląda trzymając mój łuk w dziobie. Siadam na trawie i próbuje innej taktyki:
 -Wiesz tak w sumie jesteś bardzo fajny. Mógłbyś mi towarzyszyć w tej podróży do nikąd. Będzie lepiej, a ty wyglądasz na inteligentnego. Masz takie mądre oczy. A teraz na rozpoczęcie współpracy oddaj mi łuk-prosze go.
Kruk niepewnie przechyla głowę, ale podchodzi do mnie i upuszcza łuk. Chcę go pogłaskać, ale on szybko odskakuje. Przyglądam mu się uważnie ma coś przywiązanego do nóżki. Jest to czarny wisior. Chwytam za nigo, a on zrywa sie z nogi kruka. Otwieram go, a w środku ku mojemu zdziwieniu jest wyryte moje imię. Pod nim jest jeszcze jedno, ale zbyt wytarte żeby móc je przeczytać. Nie wiem, co powiedzieć. Wkładam wisior do kieszeni i wstaje.
-Chodź ze mną nie bój się. Muszę wymyślić ci jakieś imie-mowie do kruka.
On zaczyna podskakiwać ze szczęścia i wzbija sie w górę. Śmieję się. Teraz ruszamy razem. Ja wlokę sie po ziemi a on leci nade mną. Przed nami pojawiają się tory. Z raną nie dam rady iść już dalej, więc siadam przy nich i ściągam przerzucony przez ramię łuk. Chwytam go w odpowiednich miejscach, a on zmienia się w gitarę. Gram. To zawsze mnie uspokaja. Kruk siada zaciekawiony melodią. Mijają długie chwile, gdy nagle zza skały wychodzą dwie brudne oraz całe zakrwawione dziewczyny. Jedna ma czarne potargane włosy i tajemniczy wyraz twarzy. Druga wydaje się nie śmiała. Ma bujne niebieskie włosy. Stanęły na drodze, gdy tylko mnie zobaczyły. Przestałem grać. Wszyscy bacznie sie sobie przeglądamy. Wstaje żeby do nich podejść, a kruk zrywa sie tuż po mnie. Ledwo jednak podnoszę sie z ziemi dziewczyny wyciągają przed siebie broń.
 -Nie ruszaj się!-Krzyczy czarno włosa. Ja nie słucham. Chwytam gitarę, która od razu zmienia się w łuk. Wszyscy stoją nieruchomo. Ja i dziewczyna celujemy w siebie.

Elena
 – Nie ruszaj się! - Erin i ja wyciągamy broń.
Chłopak naciąga cięciwę łuku.
- Wiecie?  - Przykładam nóż do szyi a on zmienia się w naszyjnik

- Nie musimy od razu się zabijać.
-  Eleno. Posłuchaj mnie. To wróg. - Warczy Erin przez zęby.
- Nie wiesz tego.- Podchodzę powoli do chłopaka. - Chcesz mnie zabić? - Pytam go.
- Nie. Ale ta twoja przyjaciółka ma chyba inne zdanie, niebiesko włosa.
Patrzę na niego. Skanuję mowę ciała. Jest przystojny i mroczny.
- Jesteś ranny. - Opuszcza łuk. - Erin daj spokój.
- Nie.
Chłopak ma ciemno brązowe włosy. Jedno jego oko jest czarne a drugie brązowe.
 - Może mi odbiło ,ale na boga Erin odłóż broń. - ale ona tylko patrzy się na chłopaka - Kim jesteś? - Pytam.
- Synem śmierci niebiesko włosa.
- Ellie. A to Erin.- Mówię.
- Przestań rozmawiać z wrogiem !- Krzyczy Erin.
Rzuca się na chłopaka. Jego kruk zaczyna krzyczeć i łopotać skrzydłami. Erin i syn śmierci zaczęli zaciekle walczyć. Mogłabym tak ich zostawić ... więc usiadłam na torach obok kruka i razem patrzyliśmy na walkę. Uczyłam się uników i pchnięć. Oboje dyszą.
- Już możemy rozmawiać jak ludzie?- Wkraczam między nich.
Oboje są tak zaskoczeni, że wpadają na siebie i upadają tuż obok siebie na ziemi. Natychmiast odsuwają się od siebie.
 - No to ... Już ? - Pytam. - Nie możecie porozmawiać zamiast walczyć? Jak masz na imię?
- Jake.

Podaję mu rękę i pomagam wstać. Tak samo pomagam Erin.

1 komentarz: